Sylwester Wojnowski - Refleksje o Rzeczywistości

Sylwester Wojnowski - Refleksje o Reczywistości

Blog / Wpisy

O wojnie


Kibic we własnej wojnie, czyli pociągając za sznurki ze szczytów nuklearnego arsenału

Sylwester Wojnowski


Dodano: 2023-10-19 23:16:33 Ówczesne wojny to konflikty, w których lider nigdy nie był bardziej bezpieczny, a ofiar pośród jego wojsk na polu walki nigdy nie było więcej.

Nie tak znów dawno, bo ledwie nieco ponad tysiąc lat temu, w pierwszej połowie Średniowiecza, przywódcy, a wśród nich książęta i królowie, zmagali się z wrogiem u boku własnego wojska na polu walki. Razem z ich rycerzami świętowali oni zwycięstwa, a w wypadku porażki gineli jak zwykły giermek. Nie trwało to jednak długo. Wraz z postępem w technice i taktyce wojennej, to właśnie ci najwyżsi rangą członkowie ich społeczności stali się głównym celem ataków, trefeum, a ich pojmanie lub zabicie często prowadziło do zakończenia konfliktu zbrojnego. Stąd, tylko kilkaset lat później, król, jeżeli już pofatygował się na pole walki to nie po to, aby ryzykować bezpieczeństwo, walczyć i być może zginąć, ale aby dowodzić i obserwować poczynania jego wojsk ze wzgórza daleko poza zasięgiem mieczy, strzał a nawet kul armatnich. Kiedy sytuacja na polu walki wydawała się beznadzejna, zarządzano odwrót. Władca przegrywającej armii, wraz z jego strażą przyboczną, był pierwszym, który opuszczał usłane ciałami jego wojsk równiny i wzgórza.

Podobczas Drugiej Wojny Światowej armie były już same na polu walki. Postęp technologiczny w zakesie komunikacji umożliwił przekaz danych i rozkazów pomiędzy centrum dowodzenia a legionami żółnierzy oddalonymi o dziesiątki czy setki kilometrów, bez potrzeby bycia na polu walki osobiście. Było to czas, kiedy dotarcie do lub zabicie przywódcy stało się naprawdę trudne. Większość z nich kierowała poczynaniami wojennymi z własnego kraju i tylko kompletna przegrana w wojnie prowadziła do pojmania lub śmierci lidera. Hitler, w wyniku porażki nie miał gdzie uciec. Jedyną szansą na uniknięcie sądu, a następnie śmierci z rąk aliantów było samobójstwo.

Dostateczne zrozumienie reakcji jądrowych i wykorzystanie ich do budowy broni nuklearnej w różnych zakątkach świata, od Stanów Zjednoczonych po Rosję i Chiny, spowodowało, że liderzy znów znaleźli sie w zasięgu rażenia, choć nie do końca. Tak jak w czasach prymitywnych pośredniowiecznych armat, byli oni zazwyczaj poza zasięgiem miotanych przez nie kul, tak dziś, groźba obustronnego unicestwienia w przypadku gdyby któraś ze stron konfliktu sięgnęła po opcję nuklarną, trzyma przeciwników z dala od użycia tego "asa" w ich arsenale. Innymi słowy, w dzisiejszych konfliktach zbrojnych liderzy pozostają bezpieczni. Tak jak przez wiele wieków poprzednio, ich wojny toczą za nich ci, którzy mają bardzo niewiele do wygrania, a wszystko, w tym własne życie, do stracenia.

Obecna wojna na terytoriach naszego wschodniego sąsiada jest tylko kolejnym przykładem jak ów oddalenie ośrodka władzy od fizycznych reliów pola walki potrafi militarny konflikt przeciągnąć. Rosja, a zwłaszcza jej prezydent, czując się kompletnie niezagrożonym, rozgrywa kolejną długą grę. Woli on wysyłać setki tysięcy nieszczęśników na wschodnie rubieżę Ukrainy, gdzie niedługo potem wielu z nich kończy życie w kontakcie z najbardziej technologicznie zaawansowaną konwencjonalną bronią jaką ten świat kiedykolwiek widział, niż wciągnąć siebie samego w wir walki o własne interesy poprzez użycie broni jądrowej. Zelenskiy mógł dowodzić obroną Ukrainy będąc na emigracji, wybrał jednak opcję pozostania "na wzgórzu".

Rosyjski arsenał atomowy, za wyjątkiem propagandowego straszaka, jest kompletnie bezużyteczny. Putin, wie, że korzystając z niego, znalazłby się w sytuacji wczesnośredniowiecznego króla, osobiście na polu walki i bez możliwości ucieczki poza pole rażenia. W XXI-ym wieku konflikt konwencjonalny i ukrycie się za psychologiczną barierą jaką oferuje broń atomowa, jest dla lidera idealnym rozwiązaniem. Kombinacja ta daje niemal pewność, że kraj jak Rosja nie zostanie najechana, a jego lider pojmany lub zmuszony do samobójstwa jak stało się to udziałem Hitlera.   

Czy Putin przeciągałby wojnę na Ukrainie nawet konwencjonalnym środkami gdyby sam musiał fizycznie wziąć w niej udział? Czy kontynuował by on jego krucjatę na zachodnich rubieżach Rosji wiedząc, że sam może stracić życie w wyniku ataku, który rozpoczął się kilkaset kilometrów dalej? W moim przekonaniu jest to wątpliwe. Cięgnące się latami wojny to w jakimś stopniu rezultat tego, że dla przywódców są one czymś niewiele bardziej niebezpiecznym niż gra strategiczna. Liderzy nie ryzykują już dłużej kalectwa czy utraty życia na polu walki, stąd mogą oni sobie pozwolić na jej prowadzenie tak długo jak inne czynniki, zwłaszcza warunki ekonomiczne, wsparcie w najbliższych kręgach i poparcie generalicji, pozwalają.

Fizyczne koszta walki, jak niemal zawsze miało to miejsce w przeszłości, ponoszą ludzie zawodowo zajmujący się walką oraz biedota, która została zwerbowana na siłę, lub bo po prostu nie miała ekonomicznej możliwości aby odmówić. Tego typu werbunek w moim przkonaniu nie jest usprawiedliwiony ani w przypadku strony atakującej ani broniącej się. W zglobalizowanym świecie o coraz swobodniejszym, zarówno prawnym jak i bezprawnym przepływie ludności, państwa z ich armiami, granicami i wojnami o nie, wyglądają jak kolejna, rozszerzona wersje zbrojnych konfliktów pomiędzy lokalnymi watażkami w Średniowieczu, którzy chcą utrzymać swoje strefy wpływów. Ludzkie byli, i wciąż pozostają walutą, która ma to umożliwić, walutą, którą postęp technologiczny stale dewaluuje.

Konflikty zbrojne to wojny tych, którzy je zaczeli, być może bez wystarczającego namysłu i w przekonaniu, że jakikolwiek wynik końcowy, pozostają oni bezpieczni, bo pomimo, że przeciwnik siedzi na arsenale atomowym, oni rówież na takowym zasiadają. Prawdziwa wojna, po cichu i niezmiennie od wieków toczy się nie pomiędzy liderami elit zwaśnionych frakcji, ale pomiędzy tymi, którzy rozpoczynąją wojny i tymi, którzy muszą je za nich walczyć. Ci pierwsi niemal zawsze wygrywają, jeżeli nie władzę, to co najmniej prawo do dalszego życia, choćby było ono na emigracji i bez celu. Podczas gdy, ci drudzy mogą nazywać siebie szczęściarzami jeżeli ujdą z pola walki z życiem, ze wszystkimi kończynami i bez innego szwanku. Czy rzeczywiście warto jest umierać w czyichś konfiliktach o poszerzenie lub zachowanie władzy, zwłaszcza dziś, kiedy zwykły żołnierz ma znacząco mniesze szanse na przeżycie na polu walki przez kilka miesięcy niż miało to miejesce sto czy dwieście lat temu?

Być może Ci, którzy pociągają za sznurki siedząc na arsenałach atomowych powinni znaleźć lepszy, mniej krwawy i brutalny sposób na rozstrzyganie ich sporów? Osobiście chętnie widziałbym mecz i rewanż w siatkówkę. Kilka partii szachów czy turniej w tenisa do dziesięciu wygranych również wygląda jak sensowna opcja. Niezależnie od wybranego sposobu rozstrzygnięcia konfliktu, jest niemal pewne, że każdy z nich przyniósłby mniejszą liczbą rannych w szpitalach, nie wspominając o zabitych, a do tego przyczyniłby się do rozwoju wybranych dyscyplin sportu, a nawet ich sponsorowania przez zainteresowane konfliktami państwa. Pozostaje, jeden drobny krok, czyli przekonanie twardogłowych na szczytach władzy, że w XXI-ym wieku wojny powinny toczyć się bez ofiar śmiertelnych w ludziach. Na tę chwilę, chowając się za atomowymi arsenałami, liderzy największych mocarstw, nie wyglądają nawet jak pokerzysta, który właśnie wszystko przegrał i jest gotowy, na wywrócenie stołu, przy którym zasiadł wcześniej do gry i walkę wręcz, aby po raz ostatni spróbować zachować co jeszcze chwilę temu było jego.


Tagi: wojna tchórzostwo konflikt armata rycerz waluta

Społeczność


Udostępnij

Zareaguj

0 0

Autor


Sylwester Wojnowski

Sylwester Wojnowski jest programistą aplikacji interenetowych i bacznym obserwatorem rzeczywistości aktualnie mieszkającym w Wakefield w Wielkiej Brytanii.


Wpisy

Podobna tematyka


Przeglądaj kategorię O wojnie


Polecane


Masowo znikające oddziały banków i bankomaty, czyli refleksja o walce z gotówką
Wojna z gotówką trwa od lat i ma wiele twarzy. Jedną z nich jest stale zmienjszająca się liczba bankomatów i placówek w wielu, zwłaszcza mniejszych, miejscowościach.
Rosja piecze dwie pieczenie na ukraińskim ogniu?
Jak Rosja próbuje uzupełnić niedobory w armii powstałe w wyniku pokaźnych strat w wojnie na Ukrainie i jednocześnie pozbyć się nadmiaru więźniów.
Potężny sukces, czyli dobry sprzedawca musi mieć w sobie coś z psychologa
Transakcja ma większe szanse powodzenia, kiedy potencjalny kupujący zostanie wprowadzony w dobry nastrój za pomocą pozytywnych wieści.
Zemsta za przyzwoleniem, czyli refleksja o izraelskich zbrodniach w Strefie Gazy
Opinia na temat działań militarnych Izraela w Strefie Gazy, użytych środków oraz skutków dla lokalnej palestyńskiej ludności regionu i reszty świata.
Klasyczne złap i wypuść na które Brytyjczyk regularnie się nabiera
O tym jak złap i wypuść trzyma brytyjską politykę i społeczeństwo w żelaznym uścisku.

Dyskusja


Bądź pierwszy!

Nikt jeszcze nie zabrał głosu na powyższy temat. Bądź pierwszy!

Rozpocznij dyskusję anonimowo lub jako zalogowany użytkownik i otrzymaj powiadomienia o odpowiedziach na Twoje komentarze.

Dodaj komentarz

Zgoda na Politykę plików cookies.
Szczegóły