Masowo znikające oddziały banków i bankomaty, czyli refleksja o walce z gotówką
Sylwester Wojnowski

W czasach kryzysu, lub choćby plotek o jego rychłym nadejściu jedno
pozostaje niezmienne - ludzie w kolejkach do bankomatów. Z każdym
kolejny kryzysem kolejki te wydłużają się. Powodem jest stale spadająca
liczba dostępnych bankomatów. Proces redukcji miejsc, w których możliwa
jest wypłata banknotów postępuje w bardzo szybkim tempie i z aktywnym
wsparciem potężych instytucji, które aktywnie walaczą z gotówką od
dziesięcioleci.
Walka z gotówką
Wieloletnie walka, której celem jest redukcja znaczenia, a ostatecznie wyeliminowanie gotówki z transakcji w gospodarce ma swoich poważnych proponentów. Jednymi z nich są międzynarodowe korporacje zajmujące się przetwarzaniem płatności. W rzeczywistości, w której wszyscy płacą gotówką nie ma miejsca dla firm jak Visa, Mastercard czy usług jak Google Pay czy Apple Pay oferowanych przez odpowiednio Google i Apple. Innym orendownikiem kompletnego wyeliminowania gotówki są banki komercyjne. Brak gotówki, to dla nich znacznie niższe koszta funkcjonowania, a przy tym brak obawy przed jednoczesnym odpływem znaczącej ilości kapitału w krótkim okresie czasu, co może grozić bakructwem. Bez gotówki w obiegu nie ma, lub istnieje znacznie mniejsza potrzeby utrzymywania bankomatów czy nawet lokalnych filii banku. Gotówka jest również tym, na co krzywo patrzy wiele banków centralnych na świecie. Po jej eliminacj, będą one zdolne narzucić negatywne stopy procentowe, a co za tym idzie wymusić zakupy, a przez to transakcje w gospodarce na wielu właścicielach depozytów, którzy normalnie by takiego kroku starali się uniknąć.
Cena płatności bezgotówkowych
Płatności bezgotówkowe to wysokie bezpieczeństwo i wygoda. Stąd, z pewnością powinny one mieć swoje miejsce w ekonomii. Z drugiej jednak strony, zwłaszcza wygoda jest dokładnie tym haczykiem, na jaki ludzie dają się złapać, i za który tysiące razy zapłacą w przyszłości. Jedna część ów płatności będzie w postaci utraconej prywatności co do, na co wydają oni swoje pieniądze, inna to opłaty za kartę do bankomatu i każdorazowe przetworzenie transakcji nakładane przez firmy jak Visa czy Mastercard. Konsument płaci te drugie pośrednio. Są one najczęściej wliczone w cenę zakupowanego produktu lub usługi.
Jesień życia bez gotówki
Ostatecznie, dla większości z nas jest tylko kwestią czasu zanim odczujemy, że telefon wraz z zainstalowaną w nim aplikacją nie może równać się temu, z czego celem uregulowania płatności korzystały poprzenie pokolenia, czyli gotówce. Wraz z wiekiem część z nas może nie dowidzieć, nie być w stanie opanować ów aplikacji, zwłaszcza po kolejnej jej aktualizacji czy dodaniu jeszcze jednego zabezpieczenia przez bank aby ustrzec nas przed hakerami, czy chocby mieć zapalenie stawów dłoni i palców i nie być w stanie korzystać z telefonu wystarczająco efektywnie. W niektórych przypadkach nawet dużo mniej skomplikowany, aczkolwiek kluczowy przedmiot, jakim jest karta płatnicza staje się bardziej problemem niż pomocą w dostępie do własnych środków pieniężnych. Czasem wystarczy słabsza pamięć lub jedna nieprzespana noc aby zapomnieć do niej PIN. To drugie, być może w połączeniu z tym pierwszym, zdarzyło mi się dotychczas co co najmniej kilkarotnie.
Społeczności pozostawione w tyle
W Wielkiej Brytanii, tak jak w Polsce, masowo znikające bankomaty i oddziały banków, są jak znikające z tras autobusy. Pozostawiają one całe społeczności bez dostępu do absolutnie kluczowej usługi, od której często zależy być albo nie być jej członków. W tej sytuacji warto zastanowić się, czy dziś aby rzeczywiście warto jest pozostawić jakąkolwiek większą kwotę w depozycie bankowym. W moim przekonaniu pozostawiając całe miasta bez placówki czy bankomatu, banki komercyjne, zwłaszcza te największe, które z definicji mogą sobie pozwolić na utrzymanie dodatkowych oddziałów, w ich próbach cięcia kosztów idą dziś o co najmnijej jeden ogromny krok za daleko. Nie ma wątpliwości, że fakt, że większość z nas płaci bezgotówkowo za to co kupujemy, nigdy nie powinno oznaczać, że znaczna, zazwyczaj najbardzie wrażliwa na wszelkiego rodzaju turbulencje część społeczeństwa powinna być pozostawiona w tyle i zmuszona do radzenia sobie sama z niezawinioną sytuacją. Niestety zanikający dostęp do bankomatów ma dziś dokładnie taki efekt w niemal całej Europie.
Biznes jak zwykle
Znijakjące bankomaty i filie banków to jeszcze jeden przykład na to jak rząd potrafi przyczynić się do powstania problemu poprzez oddanie całego sektora gospodarki we władanie prywatnemu biznesowi i pozostawienia ów sektora bez właściwego nadzoru. Usługi, które są konieczne lecz nie przynoszą zysku, są wówczas eliminowane przez prywatnych dostawców celem redukcji kosztów i poprawy dochodów, a ludzie, którzy wcześniej na nich polegali, zostają pozostawieni z problemem, z którym często nie są sobie sami w stanie poradzić.