Sylwester Wojnowski - Refleksje o Rzeczywistości

Sylwester Wojnowski - Refleksje o Reczywistości

Blog / Wpisy

O Wielkiej Brytanii


Milcz bo cię wychłostam, czyli refleksja o wizycie w polskim sklepie Orzełek w Wakefield

Sylwester Wojnowski


Dodano: 2022-12-11 20:07:01 O wrażeniach z pewnej wizyty w jednym polskim sklepie w Wakefield.

W Wakefield, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest sporo polski sklepów. Niestety, po wejściu do wielu z nich okazuje się, że okno wystawowe o niczym nie przesądza. Towarów z Polski w ów sklepach jak na lekarstwo, a sprzedawca to często Kurd lub Pakistańczyk. Na szczęście, jest też kilka miejsc, które nie tylko oferują głównie polskie produkty, ale także mają polską obsługę. Jeden taki sklep to Orzełek w centru Wakefield. Bywam tam dość regularnie. Sklep jest dobrze zaopatrzony, zwłaszcza jeżeli chodzi o produkty o dłuższej dacie przydatności do spożycia. Ceny również wydają się być rozsądne.

W tym miejescu właściwie mógłbym zakończyć na temat polskich sklepów w Wakefield i samego Orzełka. Mógłbym, gdyby nie coś, co wydarzyło się podczas mojej ostatniej w Orzełku wizyty.

Zaczęło się od tego, że zachciało mi się kupić sałatkę szwedzką w słoiku. Wiedziałem, że znajdę ją w Orzełku. Wybrałem się więc na spacer do centrum Wakefield. W sklepie wybór sałatek jest bardzo przyzwoity. Po kilku chwilach znalazłem to po co przyszedłem. Zachciało mi się jeszcze przejść do stoiska z mięsem. Zanim tam dotarłem, wpadła mi w uszy końcówka dyskusji pomiędzy dwiema dziewczynami z obsługi. Zakończyła się ona słowami: " ... milcz bo cię wychłostam!", które rozniosły się po całym sklepie.

Pod wrażeniem stosunków panujących wśród załogi, dotarłem do części sklepu z mięsem. Na moje szczęście nie było żadnej kolejki. Mimo to, osoba za ladą nie bardzo kwapiła się do obslugi. Po jakiś 30 sekundach rozgladania się po półkach podeszła w moim kierunku i zapytała co ma podać. Poprosiłem o wędzoną makrelę, których pudełko na ladzie z mięsami rzuciło mi się w oczy chwilę wcześniej. Szkoda, że na pudełku nie było ceny za kilogram ryby. No nic pomyślałem, zaryzykuje i wezmę ile by nie kosztowało. Dziewczyna wybrała mi jedną sztukę, odwróciła się w kierunku wagi i nabiła cenę. Jaka była to cena, ani ile ważyła ryba, nie mam pojęcia, bo waga znajduje się w takim miejscu, że kupujący nie widzi kiedy sprzedawca waży i wbija cenę produktu. Koniec końców, za makręlę wyszło 3.01 funta. Nienajgorzej, pomyślałem. Niemniej, niesmak pozostał, bo dobry zwyczaj nawet w polskich PSS Społem to waga z odczytem przed nosem klienta.

Nadzszedł czas na zapłacenie za zakupy. Przeszedłem do kasy, gdzie miła pani zaproponowała reklamówkę i szybko podliczyła to co miałem w koszyku.
Zanim wyciągnąłem kartę płatniczą z portfela, zażyczyłem sobie jeszcze bułkę z kapustą (i grzybami?). W końcu nie często można te bułki w sklepach w Wielkiej Brytanii znaleźć. Te w lodówce obok kasy wyglądały apetycznie. Pani na kasie dorzuciłam cenę bułki do reszty rachunku. Wówczas dowiedziałem się, że bułka kosztuje 2.49 funta. Drogo, nawet jak za dobrze wyglądającą bułkę. Niestety, sporo produktów w lodówce obok kasy, podobnie jak pudełko makrel na dziale mięsnym nie miało ceny. Zachcianki w polskich sklepach to ryzyko dla portfela, pomyślałem! Ostatecznie, zapłaciłem i wyszedłęm z mieszanymi uczuciami.     

Z jednej strony, Orzełek jest dobrze zaopatrzony. W większości przypadków można w nim znaleźć to, po co się do niego udamy. Jest w nim, zwłaszcza porównując z innymi polskimi sklepami, dość czysto. Ceny, jak wspomniałem wyżej, są rozsądne. Z drugie strony, braki cen na niektórych towarach o krótszych datach przydatności do spożycia są denerwujące. Jeżeli nie zapytamy, to dowiemy się ile zapłacimy dopiero analizując rachunek, o który również powinniśmy poprosić, inaczej możemy nie otrzymać. Waga, na której ważone są zamawiane produkty na dziale mięsnym powinna być przed klientem. Na tę chwilę osoba osbsługująca po prostu odwraca się do ów klienta plecami i może nabić co jej się żywnie podoba. Wreszcie na koniec, fragment rozmowy, który zacytowałem powyżej, usłyszałem w Orzełku po raz pierwszy i jedyny. Początkowo trochę mnie on rozbawił. Z drugiej jednak strony, jest to pierwszorzędny przykład braku profesjonalizmu wsród polskiego personelu sklepu. Nie przypominam sobie abym podobne komentarze słyszał nawet w poprlowskich PSSach w Polsce. Tekst "Milcz bo cię wychłostam!" stał się przyczynkiem do napisania tego tekstu i będzie tym z czym Orzełka w Wakefield od teraz zawsze już będę kojarzył. O ile towar Orzełka broni, o tyle co najmniej część personelu wydaje się psuć dobre ogólne wrażenie. Polskość z Polaka wychodzi w Wielkiej Brytanii jak nigdzie indziej, chciałoby się rzec.


Tagi: polski sklep polak zakupy

Społeczność


Udostępnij

Zareaguj

0 0

Autor


Sylwester Wojnowski

Sylwester Wojnowski jest programistą aplikacji interenetowych i bacznym obserwatorem rzeczywistości aktualnie mieszkającym w Wakefield w Wielkiej Brytanii.


Wpisy

Podobna tematyka


Przeglądaj kategorię O Wielkiej Brytanii


Polecane


Refleksja o wózkach skelpowych w miejscach w których być ich nie powinno
O tym, że w Wielkiej Brytanii kiedy już nie są potrzebne, wózki z supermarketów często kończą jak niegdyś reklamówki, w miejscach w których ani nikt by ich nie oczekiwał ani nikt ich nie chce widzieć.

Dyskusja


Bądź pierwszy!

Nikt jeszcze nie zabrał głosu na powyższy temat. Bądź pierwszy!

Rozpocznij dyskusję anonimowo lub jako zalogowany użytkownik i otrzymaj powiadomienia o odpowiedziach na Twoje komentarze.

Dodaj komentarz

Zgoda na Politykę plików cookies.
Szczegóły