Sylwester Wojnowski - Refleksje o Rzeczywistości

Sylwester Wojnowski - Refleksje o Reczywistości

Blog / Wpisy

O zdrowiu Wczorajsze artykuły, świergot i emotikony po których brak dziś w pamięci śladu

Sylwester Wojnowski


Dodano: 2022-11-05 00:18:38 O tym jak regularna konsumpcja papki informacyjnej w internecie wpływa na pamięć długotrwałą i zdolność zapamiętywania tego co przeczytałem.

Jestem molem książkowym. Dziś wciaż chciałbym o sobie tak myśleć. Niestety, w zaciszu ciemnego pokoju,
z telefonem komórkowym poza zasięgiem ręki, nie jestem w stanie samego siebie do tej tezy już dłużej przekonać.

Wciaż czytam całe mnóstwo. Problem w tym, że od dłuższego czasu, od wielu lat trzeba uczciwie przyznać, ilość nie idzie w parze z jakością.  

Wszystko zaczeło się od książek


Jak pewnie dla większości dzieci ostatnich lat PRLu i pierwszych lat demokracji w naszym kraju, moja przygoda z czytaniem zaczeła się w pierszych latach szkoły. Od września do czerwca każdego roku szkolnego była obszerna lista książek do przeczytania w domu, a w szkole odpytka na temat ich zawartości. Trzeba było przeczytać, a co ważniejsze, również zapamiętać opisywanych bohaterów, miejsca i przebieg zdarzeń. Nie było wyboru, w końcu kto lubi czerwienić się na stojąco przed całą klasą gdy nauczyciel zadaje pytania na które każdy wokół ciebie wydaje się znać odpowiedź a ty nie?

Z czasem ustne odpytywanie na oczach reszy klasy zmieniło się w pisemny egzaminy. Na studiach obchodziło mało kogo czy student przeczytał
co zaordynowano czy czas na nauke przebalował. Liczyły się zaliczone koleża ..., znaczy kolokwia i zdane egzaminy. Z książek, cześciej z ich niedostatecznej liczby robiono kopie najważniejszych treści i tylko ich znajomości od mnie wymagano. W końcu student jako dorosła osoaba powinien wiedzieć jak uzupełnić luki w wiedzy zanim przyjdzie jemu tę wiedzę zastosować w praktyce.

Dla wielu osób zakończenie formalnej edukacji to również koniec przygody z wymagającym czytaniem. Zwłaszcza czytaniem książek. Zwłaszcza czytaniem na poważnie, czyli takim aby coś po tym czytaniu zostało w głowie na dłuższy czas. W dorosłym życiu na książki czesto nie ma czasu bo są dzieci, obowiązki, praca, nadgodziny w pracy, nieprzespane noce, ciągle coś zaległego do zrobienia i jeszcze trzeba przejrzeć co słychać w internecie. Zwłaszcza u chińczyków, w Australii i Stanach Zjednoczonych. Plotki o nadchodzących zmianach kadrowych w brytyjskim rządzie też powinno się znać na wypadek gdy ktoś nieoczekiwanie zacznie rozmowę przy okazji przerwy śniadaniowej w pracy.  

Od powieści do click bajta

Moja przygoda z czytaniem zaczęła się od książek, od czytania długich tekstów, których czesto nie dało się skończyć w dziesięć minut, godzine czy nawet podczas jednej wieczornej sesji. Do takiej książki wracałem każdego dnia, czesto przez tygodnie, czesto wędrując myślami do poprzednich stron, rozdziałów i próbując przewidzieć co zdarzy się dalej.

Przez ostatnie lata, zwłaszcza za sprawą internetu, książki, tę dłuższą formę słowa pisanego, zastąpiły mi artykuły w sieci. Czytam ich od kilku do kilkunastu dziennie. Są to głównie artykuły informacyjne, analizy bieżącej sytuacji politycznej czy ekonomicznej czasem felieton sportowy. Reszta mojego czasu na czytanie wypełniona jest przeglądaniem komentarzy w mediach społecznościowych czy tego, o czym ludzie świergoczą(?) na Twitterze. Nic poważnego, nic do czego warto wrócić lub zastanowić się nad po przeczytaniu, chciałoby się powiedzieć. W poprzednim zdaniu zawarty jest cały problem na temat mojego czytania w ostatnich latach.

Słabnąca długotrwała pamięć

Krótkie teksty mają to do siebie, że zazwyczaj nie zmuszają do powrotu pamięcią do tego, co zostało przeczytane dużo wcześniej aby zrozumieć ich dalsze części.
W rezultacie, wydają się one nie angażować mojej pamięci długotrwałej w wystarczającym stopniu.   
Praktyczne skutki tego są takie, że większości artykułów, nie wspominając o komentarzach, czy reakcjach wyrażonych za pomocą emotikona czy dwóch, po prostu nie pamiętam po godzinie czy dwóch, nie wspominając o następnym dniu.

Wniosek

Poważne czytanie i trening pamięci długotrwałej z moich szkolnych lat zajął informacyjny fast food oferowany dziś w internecie i dostępny na moim telefonie komórkowym za darmo 24 godziny na dobe.

Biorąc powyższe pod uwagę, być może nadszedł dla mnie czas na ograniczenie internetu i powrót do czytania większej liczby książek w ich papierowych wersjach. Księgarnie w Wielkiej Brytanii mają się dobrze. Jak regularnie donoszą tutejsze media, popyt na papierowe kopie książek nie tylko nie zanikł ale regularnie rośnie w ostatnich latach. Wygląda na to, że nie tylko ja uważam, że nie ma to jak wrócić po pracy na obiad i kolejny rozdział dobrze skonstruowanej powieści.

Ostatecznie, gdy wszystko zawiedzie i z całego tego planu na odłożenie interentu i mediów społecznościowych nic nie wyjdzie, zawsze pozostaje mi
czytanie książek o naukach ścisłych, zwłaszcza o matematyce. Do nich wracam od wielu lat i bardzo regularnie. Szkoda tylko, że często są to bolesne i wymuszone sesje.


Tagi: książki pamięć

Autor


Sylwester Wojnowski

Sylwester Wojnowski jest blogerem, programistą stron internetowych i bacznym obserwatorem rzeczywistości.

Podobna tematyka


O zdrowiu

Refleksje o zdrowiu.


Przeglądaj

Komentarze

Komentarze są tymczasowo wyłączone.

Możesz wyrazić opinię na temat treści, lub zgłosić błąd we wpisie z pomocą formularza kontaktowego.